Wraz z dziećmi z nieformalnej Don Bosco School
8. kwietnia zakończyliśmy pierwszy semestr roku szkolnego 2016. Do
9. maja potrwają wakacje!
W ostatni dzień pierwszego semestru przygotowałyśmy naszym uczniom wyjątkowe zajęcia. Sylwia
przyjmowała zgłoszenia na lekcję plastyki, ja na zawody w bieganiu
a zambijska nauczycielka objęła grupę grającą w netball.
Zdziwiło nas to, że na zajęcia plastyczne zgłosili się sami
chłopcy ze starszej grupy, w zasadzie mężczyźni. Wycinanie
kolorowych kartek i malowanie farbami pochłonęło ich na kilka
godzin.
Grupa biegaczy ustawiła się w dwóch rzędach:
jeden dziewcząt, drugi chłopców. Każdy podchodził do mnie i
dostawał indywidualny, niepowtarzalny numer startowy z imieniem i
nazwiskiem. Zszywaczem biurowym spinałam kartkę i koszulkę
zawodnika. Oczywiście co chwila ktoś z zarejestrowanych już
uczestników przybiegał z reklamacją krzycząc „madam” i
pokazując oberwaną kartkę.
Po około godzinie przypinania numerów
wraz z dwudziestoma dziewczętami i dwudziestoma trzema chłopcami
udało nam się dotrzeć na START.
Entuzjazm dzieci był olbrzymi,
każdy miał coś do powiedzenia. Nie miałam pojęcia jak zachować
porządek. Próbowałam wyjaśniać zasady zawodów ale emocje były
tak silnie wyrażane, że mój głos dodatkowo zagłuszany deszczem
ginął w natłoku dźwięków. Przypomniałam sobie o gwizdku
spoczywającym w piórniku. Jakże mogłam zapomnieć! Zawody bez
gwizdka!? Ten mały, czarny przedmiot przywrócił ciszę. Udało mi
się podzielić dzieci pod względem wzrostu na sześć grup: trzy
chłopców, trzy dziewcząt. Kiedy zaczęłam się zastanawiać jak
pogodzić startowanie z sędziowaniem na mecie, pojawił się Peter –
kilkunastoletni ministrant z kościoła Don Bosco. Poprzedniego dnia
obiecałam mu różaniec więc przyszedł. W bardzo dobrym momencie.
Bez problemu zgodził się objąć funkcję na STARCIE. Dzieci
biegały naprawdę szybko. Nie zdążyłam im nawet zmierzyć czasów.
(Tak naprawdę, nie zrobiłam tego, gdyż padał deszcz i nie
chciałam zamoczyć telefonu. Ale czy to istotne!?)
Po biegach – wspólne zdjęcie:
Po zdjęciu – rozdanie nagród. Nagradzane
były trzy pierwsze miejsca w każdej z sześciu kategorii. Łącznie
osiemnaście osób dostało jakąś zabawkę, bransoletkę lub
balony.
Peter, z numerem 3 - zwycięzca biegów w kategorii "chłopcy młodsi" |
Następnie wspólnie z „artystami” od
Sylwii, „netballistami” od nauczycielki Theresy oraz moimi
„biegaczami” spotkaliśmy się w budynku parafialnym by się
posilić ryżem ugotowanym przez dwie uczennice z tzw. „grupy
starszej”. Po posiłku każdy dostał medalik z Matką Bożą oraz
opakowanie biszkoptów.
Omega, która zajęła trzecie miejsce w biegu
„dziewcząt starszych” i otrzymała dwa balony wracając ze
szkoły tryskała radością:
- Madam, ciasteczka zjem w domu razem z
siostrą. Dam jej też zielony balon a sobie zostawię różowy!
Jak milo jest patrzeć na radość dzieci a
jednocześnie jak dobrze, że już wakacje! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz