środa, 30 marca 2016

Wielkanoc w tramkach

Chrystus zmartwychwstał! Alleluja!
W tym roku nieco inaczej niż zazwyczaj świętowałam Wielkanoc. Nic mnie szczególnie nie poruszało w czasie trzydniowej liturgii. Śpiewy – no cóż, piękne nie były, afrykańskie zawodzenia. Wiele symboli znanych mi z Polski pominięto. Ja nie ubrałam płaszcza wiosennego ani butów na obcasie. W zamian miałam na sobie rozciągniętą białą koszulkę, chitengę w kwiatki - hit sezonu "pora deszczowa 2016" oraz szare trampki.



Mimo to Pan Jezus umarł i zmartwychwstał także dla mnie!



WIELKI CZWARTEK - AUTOSTOPEM DO KOŚCIOŁA

Msza św. w Makululu miała się rozpocząć o godzinie 16. Chciałyśmy dziś odpocząć od rowerów. Wyszłyśmy z domu z myślą złapania busa. Jeden przejechał obok nas bez zatrzymania bo był przepełniony. Za nim jechał granatowy samochód osobowy. Sylwia machnęła ręką, samochód się zatrzymał. Ja zdyszana (po ostatnim zapaleniu oskrzeli wciąż kondycja kuleje) niewiele myśląc wskoczyłam za Sylwią do auta. Kierowcą był Zambijczyk. Po krótkiej rozmowie okazało się, że mężczyzna jest katolickim księdzem. Mówił, że się już spotkaliśmy. Ja go nie pamiętałam. Jechał właśnie do Makululu w odwiedziny do chorej kuzynki. Podwiózł nas pod sam kościół i zaczął się zastanawiać czy nie zostać na Mszy św. Nie miał jednak alby ani stuły. Problem się szybko rozwiązał bo w zakrystii były dodatkowe szaty liturgiczne. Bardzo nas zdziwiło, że ten ksiądz, który spontanicznie zdecydował się koncelebrować Mszę św., po przeczytaniu Ewangelii wyszedł do ludu z płomiennym kazaniem głoszonym w lokalnym języku. Bez przygotowania mówił tak, że parafianie słuchali go z otwartymi ustami i co chwila wybuchali śmiechem. My także śmiałyśmy się mimo, że nie rozumiałyśmy żartów. Bawiło nas to, że niechcący w Wielki Czwartek przyprowadziłyśmy księdza do kościoła.

Podczas Mszy św. nastąpił obrzęd obmycia nóg. Dwunastu mężczyzn usiadło na pierwszym stopniu prezbiterium a ksiądz Jerzy dokonał symbolicznego gestu służby.


Po Mszy św. adorowaliśmy Najświętszy Sakrament. Dziękowałam Panu, że zostawił nam siebie pod postacią chleba i za to, że codziennie w ten sposób do mnie przychodzi.



WIELKI PIĄTEK - JAJKA BIBUŁĄ MALOWANE

O godzinie 10.00 uliczkami Makululu wyruszyła Droga Krzyżowa. Zakończyła się tuż przed 15.00. Nie uczestniczyłyśmy w tym nabożeństwie jednak cały dzień wypełniony był zadumą. Rano zajęłam się malowaniem jajek. Nie miałam barwników ale nie stanowiło to przeszkody do tego by tradycji stało się zadość. Zamiast herbaty wrzatkiem zalałam bibułę: czerwoną, żółtą i zieloną. Każdy kolor w oddzielnym kubku. Następnie do kolorowego płynu trafiały świeżo ugotowane jajka. Afrykańskie pisanki wyszły naprawdę ładne! Pózniej postanowiłam upiec coś na święta. Pomiędzy plackami wymykałam się z kuchni do kaplicy by rozmyślać i modlić się. Na godzinę 15.00 dotarłyśmy z Sylwią do Makululu by tam uczestniczyć w Liturgii Wielkopiątkowej.

Droga krzyżowa ulicami miasta w Wielki Piątek

Podczas liturgii słowa parafianie ubrani w białe alby czytali opis Męki Pańskiej.
Poniżej krótki filmik:



Następnie adorowaliśmy krzyż.

Ksiądz Jerzy wnoszący krzyż owinięty czerwonym materiałem
Adoracja krzyża poprzez przyklęknięcie
Spodziewałam się, że po zakończeniu Mszy św. podobnie jak jest w Polsce symbolicznie Pan Jezus zostanie przeniesiony do grobu. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Po modlitwie Koronką do Bożego Miłosierdzia zakończyliśmy Liturgię.

WIELKA SOBOTA - PLASTELINA DO PASCHAŁU

Paschał z plastelinowym gronem






Rano spotkałam w kuchni księdza Andrzeja, który stojąc nad rozgrzaną płytą elektryczną próbował roztopić czerwoną świecę. Starał się uformować grono do paschału, gdyż jedno gdzieś się zagubiło. Po krótkiej rozmowie doszliśmy do wniosku, że przecież można je zrobić z plasteliny. Wybrałam najodpowiedniejszy kolor, zrobiłam kulkę i po problemie! Paschał jak się patrzy!















O godzinie 18. 00 rozpoczęła się liturgia Wigilii Paschalnej w Makululu.

Najpierw liturgia światła:


Światło paschału - symbol Chrystusa Zmartwychwstałego

Potem liturgia słowa zawierająca osiem czytań oraz Ewangelię. Wszystko w lokalnym języku chibemba. Całe szczęście zabrałam ze sobą telefon komórkowy z załadowanymi czytaniami w języku polskim. Zdążyłam kilka razy je przeczytać zanim ta część Mszy św. się zakończyła.

Następnie - liturgia chrzcielna. Po modlitwie nad wodą czterdzieści trzy osoby zostały przyjęte do grona Dzieci Bożych. Z radością patrzyłam jak jedna z naszych dorosłych uczennic z Don Bosco School przyjmuje sakrament Chrztu świętego. Wody nie żałowano. W krótkim czasie podłoga kościoła zamieniła się w kałużę.

Błyszcząca wodą święconą podłoga




Pomiędzy polaniem głowy wodą święconą a nałożeniem białej szaty dzieci potrzebowały się posilić

Tego dnia po przyjęciu Komunii św. dziękowałam Panu i uwielbiałam Go za to co dla nas zrobił. Oddałam Mu jeszcze raz te wszystkie trudności Wielkiego Postu. Patrząc przez pryzmat Zmartwychwstania trudy i cierpienia mają sens. Chrystus ten sens nadał!
Po zakończonej Mszy św. nie było procesji rezurekcyjnej ze względu na "ciemności egipskie (zambijskie)" i podeszczowe błoto wokół kościoła.

NIEDZIELNE I PONIEDZIAŁKOWE ŚWIĘTOWANIE

Niedziela Wielkanocna przebiegła radośnie i świątecznie. Po Mszy św. o godzinie 9. zjadłyśmy z Sylwią świąteczną jajecznicę, sałatkę z tuńczykiem, grzanki oraz wypiłyśmy pyszną kawę z ekspresu. Deseru także nie zabrakło. Były zrobione przez nas: mazurek, napoleonka, szarlotka i babka z czekoladą i bananami. Po południu wraz z włoską wolontariuszką i dwiema Zambijkami wybrałyśmy się na lody. Nasze pierwsze lody w Kabwe!



Mazurek: Alleluja!
W Poniedziałek Wielkanocny spotkałyśmy się z kolei z Polakami mieszkającymi w okolicy Kabwe. Utęskniona Msza św. po polsku a następnie niekończące się rozmowy z księżmi, siostrami i wolontariuszami.  O dziwo wszyscy biali i mówiący po polsku! Siostra Ernesta, najstarsza ze zgromadzonych, nie zapomniała o polskiej tradycji śmigusa dyngusa i każdego odrobinę pokropiła.


Mimo braku wielu symboli i śpiewów podczas przeżywania Triduum Paschalnego czuję radość. To co świętowaliśmy w ostatnich dniach nadaje sens całemu mojemu życiu więc jak tu się nie cieszyć!


... a przecież w trampkach wygodniej jest skakać!



Z dziećmi po niedzielnej Mszy św.

2 komentarze:

  1. Światło Paschału, w samym centrum mój ukochany Stryjek. Z nadzieją zobaczenia go oglądam blogi misyjne. Z tęsknoty, bo kontakt jest mały, a powinien niedługo zjechać do Polski, miejmy nadzieję, że się odezwie niedługo, być może już z Warszawy :)
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń