Zgromadzenie
zakonne sióstr misjonarek miłości założone przez Matkę Teresę
z Kalkuty obecnie ma swoje placówki w ponad stu krajach świata. Siostry
posługują także w Kabwe w Zambii. Prowadzą tu dom dla porzuconych
dzieci oraz przytułek dla dorosłych chorych.
W sobotę o
godzinie 5.00 rozlega się dźwięk budzika. Wyłączam i śpię
dalej. Dopiero światło lampki nocnej Sylwii przywraca mi
świadomość rzeczywistości. Ostatecznie zwlekam się o 5.30.
Szybkie pluśnięcie twarzy, ubranie, jutrznia i owsianka.
- Ciekawe czy nie będzie dziś deszczu. – mówię do Sylwii wychodząc z pokoju.
Otwieram
drzwi na dwór.
- Pada! - wołam
Sylwia
ubrana w niebieski płaszcz przeciwdeszczowy pędzi na czerwonym
rowerze. Mój seledynowy, foliowy płaszcz szeleści tak, że
zagłusza uderzające o niego krople wody. Wśród promieni
wschodzącego słońca, którego deszczowe chmury nie zdołały
zakryć jedziemy na Mszę św. do Sióstr Misjonarek Miłości.
Teren
Zgromadzenia znajduje się na krańcu Kabwe. Jest tam klasztor,
kaplica, budynki mieszkalne pacjentów i dzieci oraz szkoła.
Wszystko otoczone soczystą i zadbaną zielenią. Róże przeplatane
hibiskusem, drzewka cytrusowe drzewkami awokado i mango. Grządki
warzyw równe a trawa świeżo przystrzyżona. Ten teren stanowi
kontrast z miejscami Kabwe jakie widziałam do tej pory. Jako, że
przy ulicach miasta nie ma koszy na śmieci wszelkie papiery, butelki
i inne odpady lądują na chodnikach, w studzienkach kanalizacyjnych
lub w rowach melioracyjnych wybudowanych wzdłuż dróg. Jestem pod
wrażeniem porządku jaki panuje u sióstr. Czuję radość i pokój
będąc na ich terenie.
Podczas Mszy
św. odprawianej w lokalnym języku kobiety ubrane w koszule w
niebieską kratę oraz granatowe chitengi siedzą po lewej stronie
kaplicy. Mężczyźni zajmujący prawą część mają na sobie
zielone koszule oraz brązowe spodnie. Miejsca dzieci znajdują się
po lewej i prawej stronie ołtarza. Po Komunii świętej procesja
dzieci ustawia się do kapłana, który nakłada ręce na głowę
każdego z nich i błogosławi. Na koniec Mszy świętej polecamy się
wszyscy Maryi i odmawiamy po angielsku (oficjalny język
zgromadzenia) modlitwę o pokój:
Dobry
Panie, uczyń z nas narzędzia Twojego pokoju,
abyśmy
siali miłość tam, gdzie panuje nienawiść,
wybaczenie,
tam, gdzie panuje krzywda,
jedność
tam, gdzie panuje zwątpienie,
nadzieję
tam, gdzie panuje rozpacz,
światło
tam, gdzie panuje mrok,
radość,
tam, gdzie panuje smutek.
Spraw,
abyśmy mogli nie tyle szukać pociechy,
co
pociechę dawać,
nie tyle
szukać zrozumienia, co rozumieć;
albowiem
dając – otrzymujemy;
wybaczając
– zyskujemy przebaczenie
a
umierając rodzimy się do wiecznego życia,
przez
Jezusa Chrystusa Pana naszego. Amen
Po
modlitwach witamy się z siostrami, które mimo swoich obowiązków
znajdują chwilę dla przybyszy. Dostajemy pozwolenie na obejrzenie
ich placówki. Dwie duże sale, każda mieszcząca około
pięćdziesięciu osób składają się z metalowych łóżek oraz
szaf wnękowych. Łóżka ustawione są jedne przy drugim. Każde
łóżko starannie zaścielone takim samym kocem. W sali mężczyzn
koce są brązowo-beżowe, w sali kobiet zielono-pomarańczowe z
motywem kwiatowym. Bardzo ładne i schludne. Szczególnie te w części
żeńskiej. Siostry niesamowicie dbają o to by ich pacjenci, będący
często w bardzo złym stanie fizycznym czuli się dobrze i żyli
otoczeni zewnętrznym pięknem. Często osoby, które trafiają do
sióstr zostały znalezione na ulicy w stanie wycieńczenia.
Mężczyzna, który witał się z nami wychodząc ze Mszy świętej
jeszcze niedawno był umierającym na ulicy bezdomnym. Teraz, wysoki
i przystojny, ubrany w zieloną koszulę z kołnierzykiem tryska
życiem. Pracuje tu w ogrodzie. Dzięki troskliwej miłości sióstr
pojawiła się dla niego nadzieja.
Także w
życiu dzieci tu mieszkających pojawiła się nadzieja i radość.
Część z maluchów została znaleziona na ulicy, część zabrana
ze szpitala, gdzie po ich urodzeniu nikt się nimi nie zajął. Jest
także trójka rodzeństwa z Makululu. Zmarła im matka. Ojciec
pracujący w mieście podczas całodniowej nieobecności zamykał
dzieci na klucz w ciasnym pomieszczeniu. Pewnego dnia dowiedziała
się o tej sytuacji pewna wolontariuszka świecka, która zabrała
rodzeństwo i oddała pod opiekę sióstr. Widziałam także dwie
pary bliźniaków. Jedna para to ośmiomiesięczne niemowlaki
siedzące obok siebie na metalowym łóżeczku. Druga para to śliczna
dziewczynka i chłopczyk o ufnych oczach. Bliźniacy w zambijskiej
kulturze odbierane są jako złe fatum. Może dlatego trafiły
tutaj... Nie znam wszystkich historii. Wiem jednak, że to miejsce
jest jednym z trybów w machinie miłosierdzia.
Nie mam
zdjęć z tego dnia. Siostry misjonarki miłości przywiązują dużą
wagę do swej anonimowości, nie pozwalają się fotografować ani nie
udzielają wywiadów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz