poniedziałek, 16 maja 2016

Dominik Savio

W dniach 4-7 maja na terenie oratorium w Kabwe miało miejsce spotkanie ministrantów z dwóch salezjańskich parafii: Don Bosco i St. Mary's. Powodem zgromadzenia było wspomnienie św. Dominika Savio. Ten niezwykły święty wychowywał się w oratorium św. Jana Bosco. Zmarł w wieku 15 lat. Jest patronem ministrantów, dzieci i młodzieży, matek w stanie błogosławionym oraz małżeństw starających się o potomstwo.

W środę od godziny 16.00 rozpoczęła się rejestracja uczestników. Niektórzy, spośród niemal dwustu chłopców, przybyli z daleka, z wiosek położonych w buszu. Przed rejestracją pracownicy salezjańscy uwijali się by zakupić odpowiednią ilość jedzenia, przygotować nagłośnienie, rozkład zajęć i miejsca do spania. O godzinie 18.00 rozkrzyczani i roześmiani chłopcy ustawili się w kolejce po kolację, którą stanowiła oczywiście n'szima (mąka kukurydziana gotowana z wodą) a oprócz niej kiełbaska i afrykańska zielona papka zrobiona z liści dyni lub fasoli.
Gotowanie
Gotowanie


Po kolacji: słowo powitalne księdza Michała i księdza Andrzeja – proboszczów dwóch parafii.
Po oficjalnej części wypadało się zapoznać. W związku z tym każda grupa przybyłych chłopców przedstawiała krótką scenkę o dowolnej tematyce.


Następnego dnia już od 6.00 rano chłopcy zaczęli poranną toaletę by na godzinę 7.00 być gotowym do uczestniczenia we Mszy św., która odbyła się w starym kościele St. Mary's. To właśnie tego dnia wspominaliśmy salezjańskiego świętego – Dominika. Miło było popatrzeć jak zastęp chłopców w wieku od 8 do 16 lat wspólnie się modli. Większość z nich ubrana była w podarte i niezbyt czyste koszulki i spodnie. Pomyślałam sobie: "za czasów księdza Bosko w Turynie pewnie podobnie jego podopieczni wyglądali".
Po Mszy świętej wygłodniały tłum ruszył w kierunku zadaszenia, gdzie rozdawano śniadanie. Tym razem do kolorowych, plastikowych kubeczków trafiła tobwa – słodki, dość gęsty napój z mąki kukurydzianej.
Po posiłku podzielono chłopców na trzy grupy. Każda z nich utworzyła swój okrąg pośrodku którego znalazł się opiekun – wykładowca, który przybliżał młodym zagadnienia z katechizmu.


Ksiądz Michał i jego zastęp
O godzinie 14.30 – obiad. Chłopcy wyglądali na zadowolonych, gdyż na ich talerzach wylądowało <inkoko> – kurczak.
Skoro przedpołudnie wymagało wysiłku umysłowego dla równowagi popołudniu przyszedł czas na wysiłek fizyczny – serię meczy w piłkę nożną. Najpierw odbył się mecz pomiędzy młodszymi uczestnikami należącymi do dwóch parafii, następnie pomiędzy starszymi. Wśród młodszych zwycięstwo odniosła drużyna Don Bosco. Wśród starszych: St. Mary's. Chłopcy, którzy nie grali – kibicowali. Niektórzy mniej zainteresowani futbolem układali puzzle, grali w Piotrusia, bierki, warcaby, czytali książki i malowali kredkami.
Bierki


Franklin i przyjaciele
Sprite kontra Cola - warcaby

Po wysiłku fizycznym kolacja szybko została pochłonięta. Tym razem serwowano n'szimę z fasolą. Każdy chciał się podzielić ze mną swoim jedzeniem. Korzystając z osłony nocy wymknęłam się do pokoju gdyż nadmiar n'szimy żołądkowi <musungu> nie służy. Na koniec dnia brat Kenny wygłosił słówko na dobranoc. Następnie zadaszenie oratorium stało się kinem plenerowym. Do godziny 22 chłopcy oglądali film o świętym Pawle.

Kolejnego dnia po śniadaniu odbył się wykład dotyczący życia św. Dominika Savio. Następnie chłopcy utworzyli kilkanaście grup, z których każda miała przygotować krótkie przedstawienie dotyczące świętego. Później je prezentowano. Młodzież spisała się na medal.
Tego dnia uczestnicy spotkania mogli skorzystać z sakramentu pokuty. Od godziny 16.30 adorowaliśmy Pana Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie a o godzinie 17.00 uczestniczyliśmy we Mszy św. Po kolacji i słówku na dobranoc zaplanowana była dalsza część filmu. Niestety słynne w Zambii "ZESCO" (dostawca prądu) zdecydowało go odciąć na kilka godzin. Dwieście młodzieńczych gardeł zakrzyczało złowrogie: "uuuuuuu!" po czym ucichło kołysane do snu wiatrem szumiącym w koronach drzew mango. :)

Sobota była ostatnim dniem spotkania. Po śniadaniu niemal 400 rąk zabrało się do generalnego sprzątania a po obiedzie i błogosławieństwie chłopcy niechętnie zaczęli się rozchodzić do swoich domów.


Boże, dziękuję Ci za przykład życia Dominika Savio. Dziękuję też za tych wszystkich młodych ludzi, którzy chcą naśladować Dominika i podobnie jak on ofiarowują swoje serce Maryi powtarzając: "Raczej śmierć niż grzech".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz