W dniach 4-7 maja na
terenie oratorium w Kabwe miało miejsce spotkanie ministrantów z dwóch salezjańskich parafii: Don Bosco i St.
Mary's. Powodem zgromadzenia było wspomnienie św. Dominika Savio.
Ten niezwykły święty wychowywał się w oratorium św. Jana Bosco.
Zmarł w wieku 15 lat. Jest patronem ministrantów, dzieci i
młodzieży, matek w stanie błogosławionym oraz małżeństw
starających się o potomstwo.
W środę od godziny
16.00 rozpoczęła się rejestracja uczestników. Niektórzy, spośród
niemal dwustu chłopców, przybyli z daleka, z wiosek położonych w
buszu. Przed rejestracją pracownicy salezjańscy uwijali się by
zakupić odpowiednią ilość jedzenia, przygotować nagłośnienie,
rozkład zajęć i miejsca do spania. O godzinie 18.00 rozkrzyczani i
roześmiani chłopcy ustawili się w kolejce po kolację, którą
stanowiła oczywiście n'szima (mąka kukurydziana gotowana z wodą)
a oprócz niej kiełbaska i afrykańska zielona papka zrobiona z
liści dyni lub fasoli.
Gotowanie |
Gotowanie |
Po kolacji: słowo
powitalne księdza Michała i księdza Andrzeja – proboszczów
dwóch parafii.
Po oficjalnej części
wypadało się zapoznać. W związku z tym każda grupa przybyłych
chłopców przedstawiała krótką scenkę o dowolnej tematyce.
Następnego dnia już od
6.00 rano chłopcy zaczęli poranną toaletę by na godzinę 7.00 być
gotowym do uczestniczenia we Mszy św., która odbyła się w starym
kościele St. Mary's. To właśnie tego dnia wspominaliśmy
salezjańskiego świętego – Dominika. Miło było
popatrzeć jak zastęp chłopców w wieku od 8 do 16 lat
wspólnie się modli. Większość z nich ubrana była w podarte i
niezbyt czyste koszulki i spodnie. Pomyślałam sobie: "za
czasów księdza Bosko w Turynie pewnie podobnie jego podopieczni wyglądali".
Po Mszy świętej
wygłodniały tłum ruszył w kierunku zadaszenia, gdzie rozdawano
śniadanie. Tym razem do kolorowych, plastikowych kubeczków trafiła
tobwa – słodki, dość gęsty napój z mąki kukurydzianej.
Po posiłku podzielono
chłopców na trzy grupy. Każda z nich utworzyła swój okrąg
pośrodku którego znalazł się opiekun – wykładowca, który
przybliżał młodym zagadnienia z katechizmu.
O godzinie 14.30 –
obiad. Chłopcy wyglądali na zadowolonych, gdyż na ich talerzach
wylądowało <inkoko> – kurczak.
Ksiądz Michał i jego zastęp |
Skoro przedpołudnie
wymagało wysiłku umysłowego dla równowagi popołudniu przyszedł
czas na wysiłek fizyczny – serię meczy w piłkę nożną.
Najpierw odbył się mecz pomiędzy młodszymi uczestnikami
należącymi do dwóch parafii, następnie pomiędzy starszymi. Wśród
młodszych zwycięstwo odniosła drużyna Don Bosco. Wśród
starszych: St. Mary's. Chłopcy, którzy nie grali – kibicowali.
Niektórzy mniej zainteresowani futbolem układali puzzle, grali w
Piotrusia, bierki, warcaby, czytali książki i malowali kredkami.
Bierki |
Franklin i przyjaciele |
Sprite kontra Cola - warcaby |
Po wysiłku fizycznym
kolacja szybko została pochłonięta. Tym razem serwowano n'szimę z
fasolą. Każdy chciał się podzielić ze mną swoim jedzeniem.
Korzystając z osłony nocy wymknęłam się do pokoju gdyż nadmiar
n'szimy żołądkowi <musungu> nie służy. Na koniec dnia brat Kenny
wygłosił słówko na dobranoc. Następnie zadaszenie oratorium stało
się kinem plenerowym. Do godziny 22 chłopcy oglądali film o
świętym Pawle.
Kolejnego dnia po
śniadaniu odbył się wykład dotyczący życia św. Dominika Savio.
Następnie chłopcy utworzyli kilkanaście grup, z których każda
miała przygotować krótkie przedstawienie dotyczące świętego. Później je prezentowano. Młodzież spisała się na
medal.
Tego dnia uczestnicy
spotkania mogli skorzystać z sakramentu pokuty. Od godziny 16.30
adorowaliśmy Pana Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie a o
godzinie 17.00 uczestniczyliśmy we Mszy św. Po kolacji i słówku
na dobranoc zaplanowana była dalsza część filmu. Niestety słynne
w Zambii "ZESCO" (dostawca prądu) zdecydowało go odciąć
na kilka godzin. Dwieście młodzieńczych gardeł zakrzyczało
złowrogie: "uuuuuuu!" po czym ucichło kołysane do snu
wiatrem szumiącym w koronach drzew mango. :)
Sobota była ostatnim
dniem spotkania. Po śniadaniu niemal 400 rąk zabrało się do
generalnego sprzątania a po obiedzie i błogosławieństwie chłopcy
niechętnie zaczęli się rozchodzić do swoich domów.
Boże, dziękuję Ci za
przykład życia Dominika Savio. Dziękuję też za tych wszystkich
młodych ludzi, którzy chcą naśladować Dominika i podobnie jak on
ofiarowują swoje serce Maryi powtarzając: "Raczej śmierć niż
grzech".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz