Wysoki i dobrze
zbudowany. Jego ciemna, wilgotna skóra lśni w słońcu, które
właśnie wyjrzało zza potężnej i jak ołów ciężkiej chmury.
Porusza się niespiesznie lecz rytmicznie. Obok niego idzie dziecko.
Malec szybko przebiera
swoimi koślawymi nóżkami, rozgląda się na wszystkie strony i
sprawia wrażenie niesfornego. Ważki tańczą na falach rześkiego powietrza, wszędzie rozlewają się kałuże oraz błoto - znak, że niedawno padało. Dziecko przez swą
nieuwagę, a może specjalnie, wpada w błotną maź. Brudne jest po
kolana a każdy kolejny krok niczym pieczątkę zostawia na asfalcie.
Płacze. Mężczyzna idący obok
zatrzymuje się, podnosi leżący na poboczu patyk i wyciera nim buty
małego. Dalej ruszają trzymając się za ręce. Opiekun co jakiś
czas zacieśnia uścisk by malec nie wpadł w wyrwę wypełnioną
wodą.
________________________________
Ostatnio deszcz częściej
nas odwiedza. Czasem mam wrażenie, że niebo nad Zambią wylewa
wszystkie niewypłakane łzy tego kraju. Może płacze nad tysiącami
dzieci, które przedwcześnie straciły rodziców? Może nad
rodzinami w Makululu, które zostały rozbite przez zdrady? Może nad
tymi, które zniszczył wszechobecny na tutejszych slumsach alkohol i
narkotyki? Może to niebo wylewa także moje łzy?
________________________________
Obok mnie idzie pewien
Mężczyzna, który mocno mnie trzyma za rękę. Jego uścisk jest niezwykły. Łagodny a zaraz stanowczy. Trzyma i nie
pozwala by stała się krzywda. On potrafi trzymać małe rączki ale
także stare, pomarszczone dłonie, które może kiedyś wyrządziły
wiele zła. On skutecznie chroni, czasem pozwala na doświadczenie
błota ale potem zawsze jest gotowy oczyścić i pocieszyć. Warto znajdować się na odległość Jego ręki.
Czy teraz Go trzymam?
Piękne... Dziękuję :)
OdpowiedzUsuń