niedziela, 6 grudnia 2015

Sto siedemdziesiąte czwarte urodziny

TURYN – WŁOCHY - EUROPA

W święto Niepokalanego Poczęcia Maryi (8 grudnia 1841 roku) ubierałem się, by odprawić Mszę świętą, gdy zakrystian, zawołał stojącego w kącie chłopca, by służył mi do mszy.(...)
– Ale kiedy nie potrafię, nigdy tego nie robiłem.
– Jesteś osioł! – rozzłościł się zakrystian. Wściekły chwycił biednego chłopaka.
Krzyknąłem do zakrystiana:
– Co też pan robi? Dlaczego pan bije tego chłopca? Co złego zrobił?
– Przychodzi do zakrystii, a nie potrafi nawet służyć do mszy!
– I to jest powód do bicia?
– A co to księdza obchodzi?
– Obchodzi, bo to mój przyjaciel. Proszę go natychmiast zawołać z powrotem, bo muszę z nim pomówić. (...)

Wziąłem chłopca do kaplicy. Przede wszystkim zapewniłem go, że nikt już nie podniesie na niego ręki, a potem zapytałem:
– Jak się nazywasz, mój mały przyjacielu?
– Bartłomiej Garelli.
– Skąd jesteś?
– Z Asti.
– Masz ojca?
– Nie, umarł.
– A mamę?
– Też nie żyje.
– Ile masz lat?
– Szesnaście.
– Potrafisz czytać i pisać?
– Nic nie potrafię.
– Byłeś u pierwszej Komunii?
– Jeszcze nie.
– A na religię chodzisz?
– Nie mam odwagi.
– Dlaczego?
– Bo młodsi chłopcy potrafią odpowiadać na pytania, a ja jestem taki duży i nic nie umiem. Wstyd mi.
– A gdybym uczył cię katechizmu, przychodziłbyś?
– Bardzo chętnie. Byleby tylko mnie nie bili.
– Nie bój się, nikt cię nie będzie bił. Teraz jesteś moim przyjacielem, więc muszą cię szanować.(...)
Fragment książki "Wspomnienia oratorium" św. Jana Bosco

Spotkanie Jana Bosco z Bartłomiejem Garelli zapoczątkowało powstanie oratorium. Czym były pierwsze oratoria i jak działały można dowiedzieć się z cytowanej powyżej książki.
Dzieło pomocy potrzebującym dzieciom i młodzieży zapoczątkowane przez Jana Bosco dzięki Salezjanom rozprzestrzeniło się na cały świat. Obecnie w ponad 127 krajach świata działają placówki na rzecz najuboższych młodych ludzi. Również w Zambii w Afryce funkcjonują salezjańskie oratoria.

MAKULULU – ZAMBIA - AFRYKA
W środy, czwartki oraz w soboty od 15.30 do 17.00 w pobliżu budynków parafialnych robi się gwarno jak na targu. Kiedy podejdzie się bliżej można zauważyć jednak, że nikt tu niczego nie sprzedaje. Co zatem jest powodem tego hałasu?
Dziś przyczyną są farby plakatowe!
Większość dzieci pierwszy raz w życiu je widzi. Na stolikach oprócz farb czekają grzecznie rozłożone kartki i pędzelki. Nikt jednak nie maluje. Dzieci siedzą i rozmawiają, choć w sumie lepszym słowem byłoby "wrzeszczą". Część maluchów spogląda na mnie. Wtem zaczyna podrygiwać mi nad głową żółta kuleczka, taka jak u Pomysłowego Dobromira. Ach, no tak! Trzeba im pokazać co mają robić. Biorę pędzelek, moczę w farbce i rysuję kreskę. Z ust dzieci wydobywa się wielkie "Woooow" po czym ich małe rączki zaczynają tworzyć kolorowe dzieła.



Na popołudniowe zajęcia w Makululu potrafi przyjść nawet dwieście dzieci. Część z nich nie tyle przychodzi co przynoszona jest przez starsze rodzeństwo. Ciężko jest utrzymać w ryzach taką zgraję, która porozumiewa się tylko w lokalnym języku chibemba. Pomaga nam Andrew - dwudziestoletni Zambijczyk, który tłumaczy angielski na bemba.

Nasi mali oratorianie na co dzień spędzają całe dnie siedząc pod chatą, czasem upolują jakąś oponę, którą pchają patykiem, czasem zrobią sobie z drutu samochodzik, czasem pójdą po wodę. Generalnie nikt się tu nimi nie interesuje. Jeśli dziecko umie już dobrze chodzić przywiązuje mu się na plecach młodszego członka rodziny. I tak całymi dniami hasają te maluchy. Raz siedzą w przydrożnym rowie pełnym śmieci, raz na drzewie mango. To jest ich plac zabaw. Nasze oratorium stanowi więc konkurencyjną alternatywę na spędzenie wolnego czasu.

Rów o dziwo bez śmieci, posprzątany

Ekipa starszych chłopców zazwyczaj wybiera grę w piłkę nożną. Dziewczynki czasem przychodzą z włóczką i krzywymi drutami, siadają przy nas i dziergają szaliki. Najwyraźniej wolą to robić tutaj niż w domu. Część dzieci chce grać w netball, część rysować. Ostatnim hitem stały się bańki mydlane oraz bajki czytane przeze mnie po angielsku i tłumaczone przez Andrew.



Nie są najważniejsze jednak te wszystkie aktywności. Ważne jest to, że dzieci mogą poczuć się bezpieczne, doświadczyć odrobiny ciepła i zainteresowania, a także poznać Boga, od którego pochodzi Miłość.

Na zakończenie oratorium o godzinie 17.00 zbieramy się w kółeczku by zgodnie z salezjańską tradycją posłuchać przygotowanego przez nas "słówka na dobranoc". Jest to kilka zdań, które zawierają w sobie głębsze przesłanie do dzieci. Po nich następuje krótka modlitwa i błogosławieństwo. Lubię ten moment. Podchodzimy z Sylwią do każdego malucha i kreślimy na czole znak krzyża. Często towarzyszy temu przybicie piątki, przytulenie, odwzajemnienie błogosławieństwa a ostatnio popularne stało się całowanie nas w rękę z charakterystycznym dygnięciem. Co sprytniejsi po otrzymaniu błogosławieństwa uciekają w inne miejsce kółeczka, tak by jeszcze raz się z nami pożegnać.




KABWE – ZAMBIA – AFRYKA
Jako, że tydzień ma siedem dni a trzy popołudnia poświęcamy na oratorium w Makululu pozostają nam jeszcze dni cztery. A więc we wtorkowe, piątkowe i niedzielne popołudnia również uczestniczymy w oratorium, tyle, że tym działającym przy placówce salezjańskiej w Kabwe. Czasem śmiejemy się z Sylwią, że tu odpoczywamy bo nie musimy jechać tych kilkunastu kilometrów rowerem. Poza tym to oratorium jest zdecydowanie bardziej zorganizowane. Jest określony teren i jasne zasady a dzieci przychodzące z miasta lepiej lub gorzej ale mówią po angielsku.
Co sprawniejsi w algebrze zauważyli pewnie, że zgubił nam się jeden dzień. Poniedziałek bowiem poświęcamy na regenerację!


8. grudnia przypada święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. W tym roku tego dnia obchodzimy 174. rocznicę działania oratoriów salezjańskich a ja także swój trzeci miesiąc przyjazdu do Zambii.

Szykuje nam się porządne świętowanie!

2 komentarze:

  1. Czytam, przeżywam i uśmiecham się. Dobroć i radość przypływają wraz z każdym przeczytanym zdaniem. :) Serdecznie pozdrawiam i z niecierpliwieniem czekam na kolejne posty. :)
    Iga.

    OdpowiedzUsuń
  2. kolejna piękna relacja :) i naprawde dobre zdjęcia

    OdpowiedzUsuń