31. stycznia przypada wspomnienie Jana Bosko, świętego wychowawcy młodzieży, założyciela salezjanów.
PRZYGOTOWANIA
Duchowym przygotowaniem do obchodów wspomnienia św. Jana Bosko była nowenna. Codziennie o godzinie 17 odbywały się Msze św. zarówno w parafii St. Mary's jak i w Jana Bosko. Sporo osób uczestniczyło. Przychodziły dzieci, młodzież i dorośli.
Podczas popołudniowych oratoriów od dłuższego czasu trwały próby tańców i skeczów.
Z Sylwią w ostatniej chwili dostałyśmy zadanie wykonania kart na posiłki i identyfikatorów dla uczestników spotkania. Szacowano, że będzie około 400 osób. Miałyśmy niewiele czasu na przygotowanie bilecików dla tak dużej zgrai. Rzeczywiście przyszło czterysta osób. 406 dokładnie!
PIĄTEK
Od godziny 14.00 do 23.00 trwała rejestracja uczestników. Przy akompaniamencie głośnej łupanki (przepraszam wszystkich miłośników zambijskiej muzyki) rozpoczęliśmy obchody wspomnienia naszego wielkiego świętego.
PIĄTEK
Od godziny 14.00 do 23.00 trwała rejestracja uczestników. Przy akompaniamencie głośnej łupanki (przepraszam wszystkich miłośników zambijskiej muzyki) rozpoczęliśmy obchody wspomnienia naszego wielkiego świętego.
SOBOTA
„Na Jana Bosko nigdy nie pada” - akurat w tym roku lało jakby pora deszczowa była. (no bo jest) Deszcz nie popsuł jednak humorów młodych ludzi zgromadzonych w Kabwe. Po przetańczonej nocy, o godzinie 9.00 kościół wypełnił się po brzegi. Podczas trzygodzinnej Mszy św. porządkowi co chwila budzili jakąś zaspaną osóbkę. Tuż po nabożeństwie towarzystwo rozbudziło się na dobre, gdyż odbył się konkurs wiedzy o św. Janie Bosko. Szczerze mówiąc na wiele pytań sama nie znałam odpowiedzi. Dowiedziałam się jak wabił się pies, który chronił świętego w chwilach zagrożenia, jak nazywał się ksiądz, który udzielił chrztu Jankowi oraz jaki przydomek miał Bosko.
NIEDZIELA
„Oni to mają zdrowie!” - to były pierwsze słowa jakie wypowiedziałam po przebudzeniu się rano. Niemal całą noc słychać było głośną muzykę i rozmowy dochodzące z oratorium (tuż pod oknem). O godzinie 9.30 w Makululu odbyła się uroczysta, odpustowa Msza św. pod przewodnictwem biskupa Kabwe. Młodzież uczestnicząca w obchodach wspomnienia Jana Bosko miała zaplanowaną na godz. 8.00 pielgrzymkę z centrum młodzieżowego (=naszego domu) do kościoła w Makululu (około 6 km). Tłum młodych ludzi ubranych odświętnie: mężczyźni w prawie białe koszule, kobiety w chitengi z wizerunkami świętych, podążał w kierunku katolickiego kościoła w najbiedniejszej dzielnicy miasta. Sylwia i ja po zjedzeniu niedzielnej jajecznicy i wypiciu kawy z ekspresu, co jest naszym świątecznym zwyczajem (nie to, że codziennie), załapałyśmy się na pakę salezjańskiej terenówki i razem z ks. Andrzejem oraz parafianami dotarłyśmy na odpust.
Na pace |
Chciałoby się powiedzieć: odpust jak odpust. Jednak się nie powie bo...
… nie było straganów
… nie było waty cukrowej
… nie było petard
… w Polsce Msza odpustowa nie trwa 4 godzin
… w Polsce podczas Mszy odpustowej nie tańczy się
… ani się każdy podczas składania darów nie wita z biskupem
Podczas, gdy w środku kościoła już drugą godzinę tańcząc składano dary na zewnątrz rozpoczęły się biegi. Kto nie miał miejsca pod dachem uciekał by kawałek dachu znaleźć, gdyż z nieba porządnie lunęło. W tych dniach deszcz zupełnie nie miał wyczucia! Złożone w darach kury miały mokre piórka a z kartofli na nowo położoną posadzkę prezbiterium skapywała woda.
W środku |
Zawodnikom nie przeszkadzało, że „murawa” przypominała jezioro. Grali zacięcie a zwycięska drużyna, po zakończonym meczu, pokazywała swój pełen triumfu układ taneczny.
Mecz na wodnistej murawie |
Ja w tym czasie nie byłam zbyt zaciętym kibicem. Siedziałam z dziećmi na najwyższym schodku metalowych trybun. Trzymałam na kolanach pięcioletniego Michaela i czułam jak orzeźwiający wiatr smaga mój lewy policzek. Dwa dary: szczęście i pokój, wypełniły moje serce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz